-Yoru no hikari ga, Unmei! - aktywuję Shikai

-Unmei no Toki! - krzyczę i używam tej techniki w celu zatrzymania czasu (tracę 9k reiatsu) i próbuję szybko podbiec do Zarakiego i z wyskoku przeciąć go mieczem używając serii ciosów.

Próbuję go pociachać takimi atakami, żeby jak najbardziej wykorzystać jego bardzo małą szybkość.

Szybko odskakuję robiąc kilka fikołków do tyłu i przechodzę do obrony.

Wycofuję się by wypowiedzieć magiczne słowo.

-Bankai! - krzyknąłem - Unmei no Yoru!

Po czym jak przy każdym użyciu Bankai dzień zamienił się w noc, a duch mojego Zanpakuto został przyzwany.

Następnie robię Yami no Idai na Chikara na przeciwniku w celu zranienia go i wyssania (bez skojarzeń) z niego reiatsu i wchłonięcia go w postaci w czarnych ognii.

Zaczynam próbować napełnić księżyć na Zanpakuto za pomocą ciągłęgo cięcia wszystkiego czego się da. Zlecam duchowi Zanpakuto zająć się moimi ranami. W razie ataków rywala używam szybko Shunpo lub podobnych technik. Jeśli uda mi się napełnić księżyc używam jak najsilniejszego Unmei no Toki (zatrzymanie czasu) i następnie Unmei no Shi (najsilniejszy atak, combo śmierci).

Wyprowadzam w stronę sparaliżowanego Kenpachiego ostatni cios, ale nie tak mocny, by go zabić.

-O to bym się na miejscu kapitana nie martwił. Jeśli miejsce innego kapitana się zwolni prawdopodobnie pan zajmie jego miejsce. Lub zrobię to ja, a taicho powróci do swej dawnej funkcji. - odpowiedziałem na jego zdanie o tym, że znów będzie porucznikiem